BYłA PRZEKONANA, żE MA RAKA TARCZYCY. ORGAN WYCIęTO. OKAZAłO SIę, żE DOSZłO DO POMYłKI

W sierpniu przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Poznaniu rusza proces patomorfologa i onkologa oskarżonych o narażenie zdrowia i życia pacjentki - ustalił portal Gazeta.pl. Pod koniec 2017 r. kobiecie usunięto tarczycę ze względu na wykrycie nowotworu. Jak się okazało, w organie nie znajdowały się żadne komórki rakowe.

W sierpniu 2017 r. pani Agnieszka zrobiła badanie USG tarczycy, które wykazało niewielki guzek. Kobieta zapisała się na wizytę do onkologa, który następnie wykonał biopsję. Próbka została wysłana do laboratorium w Wałbrzychu. W październiku przyszły wyniki - rak złośliwy tarczycy. Histopatolog zasugerował jednocześnie konsultację u innego specjalisty z zakresu patomorfologii. "Pacjentka była zszokowana diagnozą" - czytamy w akcie oskarżenia, do którego dotarł portal Gazeta.pl.

Zobacz wideo Zobacz także: Zostawiła dziecko w rozgrzanym aucie. Poszła kupić spodnie

Kobieta w listopadzie poddała się kolejnemu badaniu USG u innego lekarza, który miał zakwestionować obecność komórek rakowych w jej tarczycy. Pani Agnieszka twierdziła, że poprosiła więc swojego onkologa o jeszcze jedną konsultację, ale ten miał odmówić. Z kolei onkolog przekonywał potem, że to ona nalegała o jak najszybszy zabieg, bo niedawno jej koleżanka z pracy zmarła na nowotwór.

Wrocław. Wycięto pacjentce zdrową tarczycę

W grudniu 2017 r. we wrocławskim 4. Wojskowym Szpitalu Klinicznym wspomniany onkolog usunął pani Agnieszce tarczycę i węzły chłonne. Po kilku tygodniach poinformował pacjentkę, że w próbkach wyciętej tarczycy raka jednak nie było. Kobieta dla pewności sama zleciła prywatnie ponowne badanie próbek. W guzku była tylko krew, nie było śladu nowotworu.

Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Dolnośląskiej Izby Lekarskiej przedstawił onkologowi i patomorfologowi zarzut naruszenia jednego z przepisów ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, który mówi o tym, że "lekarz ma obowiązek wykonywać zawód (...) zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością". Pod koniec czerwca przekazano nam, że postępowanie wyjaśniające trwa.

Biegły ocenił, że choć błąd patomorfologa był oczywisty, to również onkolog nie powinien podejmować leczenia na podstawie takich wyników. Nie mówiły one chociażby o tym, jaki rodzaj komórek nowotworowych wystąpił u pacjentki (np. rak brodawkowaty, rak rdzeniasty, rak anaplastyczny, przerzut raka z innego miejsca). Zdaniem prokuratury, onkolog zaniedbał kwestię starannej oceny dostępnych wyników badań, nie zweryfikował ich poprawności.

"Konieczne było wykonanie wiarygodnego badania usg i dokonanie weryfikacji rozpoznania cytologicznego raka tarczycy" - czytamy w akcie oskarżenia.

Biegli wskazali również, że nie ma dowodów na to, by onkolog miał odpowiednie kwalifikacje i uprawnienia do wykonania USG tarczycy, a także do biopsji. "Mogło to spowodować, że nie pobrał materiału z guzka tarczycy (zakładając, że taki guzek był obecny), a pobranie nastąpiło z innych tkanek tarczycy" - stwierdziła prokuratura.

Śledczy: Wyjaśnienia lekarzy należy traktować z krytycyzmem

Pacjentka w 2022 r. złożyła zawiadomienie. W grudniu ubiegłego roku do Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu ostatecznie wpłynął akt oskarżenia.  Patomorfolog i onkolog zostali oskarżeni o narażenie pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Ze względu na to, że było to nieumyślne, maksymalna kara to rok więzienia. W sierpniu rusza proces.

Prokuratura stwierdziła, że patomorfolog i onkolog w niektórych kwestiach dotyczących sprawy wzajemnie przerzucają się odpowiedzialnością, a onkolog dodatkowo próbuje obciążać samą pacjentkę. "Z tych też powodów, ich wyjaśnienia należy traktować z dużą dozą krytycyzmu przy konfrontowaniu ich z pozostałym materiałem dowodowym" - wskazano w akcie oskarżenia.

Pani Agnieszka była bohaterką materiału "Interwencji" Polsatu w marcu 2020 r. - Życie bez tarczycy jest jak orkiestra bez dyrygenta. Organizm sobie rządzi, jak chce. Pozostała mi przede wszystkim suplementacja leku do końca życia - mówiła.

Onkolog i patomorfolog nie odpowiedzieli na prośby portalu Gazeta.pl o komentarz. Do sprawy nie odniosła się również rzeczniczka 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, wskazując, że placówka nie jest stroną postępowania w sądzie. Przedstawicielka szpitala poinformowała nas jednocześnie, że onkolog już od kilku miesięcy nie jest już w nim zatrudniony. 

2024-07-26T14:12:05Z dg43tfdfdgfd