KETAMINA, SWINGERSI, KARCZEMNE KłóTNIE. TAK, TO żYCIE MORMONEK, A O CO CHODZI?

- Zostałyśmy wychowane na posłuszne żony, które mają zaspokoić pragnienia mężów - mówią mormonki. Jednak w serialu "Sekrety mormońskich żon" przeklinają i próbują wybrnąć z seksskandalu, którego bohaterkami zostały. Aha, a najbardziej znana z nich Taylor Frankie Paul ma w tym momencie 4,5 mln obserwujących na Tik Toku.

  • Nie przeklinamy.
  • Tylko jedna para kolczyków. 
  • Żadnej kofeiny.
  • Żadnego alkoholu.
  • Żadnych tatuaży, ciało jest święte. 
  • Żadnego seksu przed ślubem.

To zasady, których powinny przestrzegać bogobojne mormonki. - W wieku 21 lat mamy mieć dzieci. W moim przypadku w wieku 16 lat - dodaje jeszcze jedna z bohaterek serialu. Tymczasem bohaterki serialu "Sekrety mormońskich żon" uznały, że z tymi regułami im nie po drodze. Młode kobiety z Utah (tam żyje największa społeczność mormonów) postanowiły pokazać na Tik Toku, że są "nowym pokoleniem mormonek". - Jesteśmy silnymi kobietami, które próbują zmienić stygmat roli kobiet w kulturze mormońskiej - mówią. Ubierają się jak chcą, piją i - jak okazało się w 2022 roku, gdy w USA wybuchł skandal, nawet swingują razem z mężami swoimi i innych członkiń tej wspólnoty religijnej.

Zobacz wideo Nicole odeszła z sekty mormonów. Teraz edukuje na TikToku

"Sekrety mormońskich żon". "I nagle wszyscy zaczęli ze sobą swingować"

"Wyjątkowo lubieżne nagłówki" miały się pojawić po tym, gdy w maju 2022 roku Taylor Frankie Paul, założycielka grupy #MomTok, nadając na żywo na Tik Toku, opowiedziała, że bierze rozwód. Co więcej, przyznała, że ona i inne mormonki wymieniały się partnerami seksualnymi podczas orgii. Okazało się, że ci członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, liczącego 16,1 mln wiernych w 160 krajach świata, niespecjalnie przestrzegali reguł. Choć influencerka nie zdradziła innych nazwisk, powiedziała, że "każdy zadawał się z każdym" i "nikt nie był święty". To, co robili, nazwała "miękkim swingowaniem", pozostawiając w sferze domysłów, do czego dokładnie się posuwali.

Jedną z podstawowych warunków otrzymania chwały celestialnej jest małżeństwo na wieczność. Gwoli ścisłości, chodzi o nierozerwalność małżeństwa nawet po śmierci, co przez wiele lat nie kłóciło się z oficjalnie praktykowanym wielożeństwem, do dziś uznawanym i stosowanym przez niektórych fundamentalistów. Tymczasem, kilka bohaterek produkcji jest już po rozwodach. Przyznają, że jeśli społecznie jesteś zmuszana do wyjścia za mąż nawet jeszcze jako nastolatka, może się okazać, że małżeństwo nie będzie udane. 

"Myślałam, że wszyscy tak żyją"

Cofnijmy się jednak do momentu powstania #MomTok. Cztery kobiety chciały pokazać, że żyjąc we wspólnocie Mormonów, którzy sami siebie uznają za główny nurt chrześcijaństwa (przez wielu chrześcijan nimi nie są), mogą być nowoczesne i wyzwolone. Zaczęły nagrywać zabawne filmiki, w których np. tańczyły czy "śpiewały" hity. Bardzo szybko zyskały ogromną popularność. W "Sekretach mormońskich żon", który można oglądać w Polsce na Disney+, próbują nawigować życiem i popularnością po upublicznieniu informacji na temat swingersów. W pierwszym odcinku kobiety spotykają się po raz pierwszy od wybuchu afery z zamiarem powrotu do nagrywania "mom toków". Zaczynają jednak od rozmowy na temat tego, że mąż jednej z nich nigdy nie inicjuje zbliżeń...

 

- Dorastałam pod kloszem. Myślałam, że wszyscy tak żyją - mówi na początku pierwszego odcinka jedna z bohaterek. - Że wszyscy na świecie są mormonami - tłumaczy. Taylor Frankie Paul przyznaje jednak, że jako młoda dziewczyna imprezowała, piła, a ślub wzięła zaraz po szkole średniej, czując presję kościoła i matki ze względu na to, że współżyła ze swoim chłopakiem. Nie ona jedna szła do świątyni w ciąży, chociaż w dniu ślubu zgodnie z naukami jej religii powinna być dziewicą.

Jeśli szukacie czegoś więcej niż kolejna wersja "Real Housewives", znajdźcie inny tytuł

Reality show po wrześniowej premierze stał się najlepiej oglądaną premierą roku w swojej kategorii w serwisie Hulu w Stanach Zjednoczonych. Wielu widzów spodziewało się, że będzie oglądało próby zdemaskowania uczestników swingerskich imprez, ale dostali zupełnie inne dramy. 

"Sekrety mormońskich żon" przypomina inne tego rodzaju reality show, takie jak "Z kamerą u Kardashianów" czy "Żony z Hollywood". Mamy "naturalne" rozmowy przy kawie i wyznania wprost do kamery. O ile wydawało się, że największym problemem Taylor Frankie Paul będzie ułożenie sobie życia z nowym chłopakiem i dziećmi miesiąc po rozwodzie i kilka po wybuchu skandalu, twórcy pokazują np. jej aresztowanie. W lutym 2023 roku trafiła do aresztu pod zarzutami napaści i wykroczenia kryminalnego i przemocy domowej w obecności dziecka. Inne uczestniczki też wyjawiają sekrety, nawet takie, o których być może nie chcielibyśmy wiedzieć.

Sekrety mormońskich żon materiał promocyjne Disney+/Starz

Dużo mówią o sile kobiet, ale często zachowują się jak licealistki z - wspominanego zresztą kilkukrotnie - filmu "Wredne dziewczyny". Może nie znajdziecie tu walk z ciąganiem się za włosy (na szczęście!), ale dziwne podchody i głośne kłótnie tak. Gdy ogląda się kolejne odcinki, trudno czasem powtórzyć za bohaterkami, że łączy je przyjaźń - no chyba że w kontekście przysłowia:

Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam.

Część z członkiń MomTok jest bardziej religijna niż inne i szczerze mówiąc, chciałabym bliżej poznać ich historie. Powtarzanie po raz 18., że nieślubne dziecko to problem dla Kościoła mogło wybrzmieć trzy razy i by wystarczyło, podobnie jak informacja o tym, że zamiast alkoholu czy kawy większość mormonów nałogowo pije napoje gazowane, ale rozwód tuż po dwudziestce, poprzedni związek z przemocowcem, z którego wyjście w takim środowisku musiało wymagać szczególnej siły czy uświadomienie sobie, że to, co uważamy za silną miłość tak naprawdę jest próbą kontroli - to są rzeczy, które mnie tu interesowały.

Niestety, tylko temu ostatniemu filmowcy poświęcają trochę więcej czasu w ostatnich dwóch odcinkach, po pierwszych tematach ledwo się prześlizgują, stawiając przede wszystkim na rozrywkę i kłótnie o to, która powinna zadzwonić, a tego nie zrobiła. To, co mi też wybrzmiało, to to, jak "przyjaciółki" ze wspierającej się kobiecej wspólnoty nie zawsze potrafią z szacunkiem porozmawiać wprost z tą drugą, czemu są na nią złe.

Ten program ma być zresztą typową rozrywką, która tylko udaje, że chce przekazać coś więcej. Dlatego dowiemy się, że niepijący z zasady alkoholu mormoni nie mają problemu z ketaminą czy częstym botoksem, choć teoretycznie mają zakaz tatuowania ciał, które mają być "święte". Bohaterki nam o tym opowiedzą, będą łamać zasady, ale nikt nie zapyta tak naprawdę "dlaczego". Jeśli chcecie go oglądać jak każde inne reality show, nie ma sprawy, możecie się dobrze bawić. Jeśli szukacie czegoś więcej, to znajdźcie inny tytuł.   

"To okropny program, ale chcę więcej"

A co piszą recenzenci? "Opowiada o przyjaźni, wierze, wbijaniu noży w plecy, psychologicznej manipulacji, niewierności i wakacjach - jak w typowym sezonie 'The Real Housewives'. Być może dlatego spektakl tak dobrze wypadł. Nie chodzi o wymyślanie na nowo 'koła' reality show" - pisze David Oliver of "USA Today". Samantha Nungesser w "Decider" chwali, że program "trzyma widzów w napięciu od początku do końca". I co prawda niektórzy (jak Monica Hesse z "The Washington Post") twierdzą, że to nie jest dobry serial, to niektórzy piszą jak Kevin Fallon z "The Daily Beast":

Właśnie wypisałem litanię powodów, dla których ten serial jest porażką. A jednak stałem się wyznawcą. To okropny program, ale chcę więcej. Nie wiem, czy #MomTok przetrwa tę parodię. Ale 'Sekrety mormońskich żon' z pewnością tak.

Wygląda na to, że powstanie drugi sezon, nawet mimo Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich po premierze serialu wydał oświadczenie, w którym pisze m.in.: "Niektóre wydarzenia są przedstawione uczciwie i dokładnie, inne zaś odwołują się do stereotypów lub rażących fałszywych wydarzeń, które są w złym guście i mają konsekwencje w prawdziwym życiu dla osób wierzących. Choć nie jest to niczym nowym, wiele najnowszych produkcji przedstawia styl życia i praktyki rażąco niezgodne z naukami Kościoła". I zaznacza, że to nie jest opowieść reprezentatywna, bo pokazuje tylko kilka kobiet.

- Jak zaczęły się kontrowersje, MomTok stracił cały sens. Czy to po prostu grupa swingerek, czy nowoczesnych mormonek walczących z patriarchatem? - zastanawia się przed kamerą jedna z nich z szerokim uśmiechem na ustach. Na podstawie kilku odcinków raczej nie odpowiemy sobie na to pytanie, ale też raczej  nie po to widzowie oglądają takie produkcje. Ciekawe, czy odpowiedź na nie znają same zainteresowane.

2024-09-18T08:31:38Z dg43tfdfdgfd